Piotr Szucki | 03.1993 |
Retezat (zima 1993)W następnym roku po przejściu Gór Rodniańskich nasz wybór padł na masyw górski Retezat w Karpatach Południowych, w który wybraliśmy się w terminie od 22 lutego do 5 marca 1993 roku. W imprezie uczestniczyli: Janina Mojejko, Ala Rokicka-Zięba, Jan Cytawa i Donek Rokicki z Lublina oraz Piotr Szucki. Retezat jest latem atrakcją dla turystów wysokogórskich i przyrodników. Tu powstał w 1935 roku pierwszy rumuński park narodowy. Najwyższe szczyty przekraczają 2500 m (Peleaga - 2509, Păpuşa - 2508), a wyglądem swym i mnogością jezior przypominają nasze Tatry. Z Polski najlepszy dojazd jest przez Słowację i Węgry i dalej przez Oradeę lub Arad do Devy, skąd przez Haţeg i Ohaba de sub Piatră do wioski Nucşoara i dalej w górę doliną dokąd się da. Nam (czyli mikrobusowi Mercedes) śniegi pozwoliły dotrzeć do leżącej na wysokości 980 m Poiany Cârnic. Jeżeli nie dysponujemy własnym środkiem lokomocji, możemy dojechać z Polski pociągiem do stacji Ohaba de sub Piatră, a dalej wynajętym samochodem. Kolejowe bilety międzynarodowe są bardzo drogie, należy zatem kupować w Polsce bilet tylko do granicy, a dalej zaopatrywać się w bilety kupowane na stacjach lub negocjować ceny z obsługą pociągów. W przeciwnym wypadku koszt całej eskapady może przekroczyć koszt wyjazdu w Alpy. Tanim, acz męczącym i zajmującym więcej czasu rozwiązaniem, jest jazda i przekraczanie granic pociągami lokalnymi. Jest to jednak raczej metoda dobra na lato. W Rumunii nie ma obecnie żadnych kłopotów z nabyciem paliwa czy kupnem wyżywienia. Należy się liczyć jedynie z tym, że do przeszłości należą już czasy, kiedy to kraj ten był dla nas niezwykle tani. Ten kto lepiej pozna rumuńskie realia i pozna bliżej mieszkańców tego kraju, zapewne zmieni obiegowe poglądy, tworzone zwłaszcza na podstawie zachowań żebrających na polskich ulicach rumuńskich Cyganów. Z własnego doświadczenia nabytego w ciągu ostatnich ponad dwudziestu lat mogę stwierdzić, że mieszkańcy Rumunii, nie są wcale gorsi od mieszkańców innych krajów, nie mordują na potęgę, nie kradną więcej niż inni, ale na pewno wiedzie im się gorzej niż nam. Możemy spotkać się tam, zwłaszcza w górach, z wielką gościnnością i życzliwością. Niewątpliwie zauważymy też rzadko spotykany u nas brak ksenofobii. Udając się do Rumunii, a zwłaszcza do położonego wewnątrz łuku Karpat Siedmiogrodu, musimy pamiętać, że możemy spotkać się tam nie tylko z Rumunami, ale i z zamieszkującymi te tereny Węgrami i Niemcami. Z historią tych trzech siedmiogrodzkich nacji warto zapoznać się w drodze powrotnej, zwiedzając liczne obiekty położone u stóp Retezatu: zabytki sakralne w Kotlinie Haţeg, zamek Korwinów w Hunedoarze, twierdzę w Devie i wiele innych. Z Poiany Cârnic trasa nasza wiodła do schroniska Pietrele. Następnego dnia całodziennym, wyczerpującym marszem w głębokim śniegu udało się nam dotrzeć przez przełęcz Curmătura Bucurei (2206 m) do doliny Bucura. Oczywiście nieodzownym było posiadanie wiązań turystycznych i fok, a pod samą przełęczą mogą przydać się raki. Nad jeziorem Bucura (2041 m npm.) czekała nas miła niespodzianka, bowiem drewniany schron Salvamontu - tamtejszego GOPR-u był w całkiem dobrym stanie. Mimo to postawiliśmy obok igloo, gdyż temperatura w nocy w nieogrzewanym budyneczku spadała do -20 stopni Celsjusza. Otoczenie doliny Bucura jest idealnym terenem do robienia przyjemnościowych wycieczek narciarskich, czym bardzo przypomina nasze Pięcistawy. Można również odbywać dłuższe okrężne tury i dokonywać ambitniejszych zjazdów. Do najciekawszych mogę zaliczyć zjazdy z Peleagi, najwyższego szczytu Retezatu, z Custury Bucurei wprost do jeziora czy ze skalistych Judeli. Z wierzchołków roztaczają się wspaniałe panoramy na okoliczne pasma górskie: Ţarcu, Godeanu, Vâlcan, Parâng. W dolinie Bucura położonych jest osiem jezior, a nad największym z nich stały trzy budowle: nasze igloo z wejściem od dołu, schron Salvamontu z wejściem zastawianym wyrwanymi z zawiasów drzwiami i ażurowej konstrukcji wychodek, którego istnienie na tej wysokości dowodzi, iż pod tym względem Rumuni górują nad nami. Do atrakcyjnych dla narciarza wysokogórskiego celów usytuowanych poza otoczeniem doliny Bucura należą: Păpuşa - drugi co do wysokości wierzchołek Retezatu, Custura (2457 m) - położona nad polodowcowym kotłem i osiągalny w jednodniowej wycieczce ze schroniska Pietrele szczyt Retezat (2482 m). Wybierając się zimą w Retezat, trzeba pamiętać o jednej kwestii. W razie wypadku (a lawin tam nie brakuje) możemy właściwie liczyć tylko na siebie. Tamtejsze pogotowie górskie w zimie praktycznie nie funkcjonuje. Nie posiada też specjalistycznego sprzętu, a o śmigłowcu nie mamy nawet co marzyć. Gdy - pełni wrażeń, których szczegółowe opisywanie nie mieści się zapewne w profilu pisma - powróciliśmy do gościnnego schroniska Pietrele, dowiedzieliśmy się, że bawili tu skialpiniści włoscy, którzy mając u siebie zatłoczone Alpy, szukali egzotyki w rumuńskich Karpatach. Jak stwierdził kierownik schroniska, włoscy narciarze mieli taki sam sprzęt jak i my. On mógł tylko z zazdrością patrzeć na nasze plecaki, czekany, raki, narty, wiązania, a na kupno butów, takich jakie mieliśmy, musiałby pracować cały rok. Mimo że nie był tak jak my wyposażony, miał zamiar - gdybyśmy nie wrócili - wybrać się nazajutrz na poszukiwania potencjalnych ofiar. Poza gościnnością niewątpliwym atutem rumuńskich schronisk jest ich
obfite zaopatrzenie w napoje, których spożyciem można uczcić każdy sukces i
każde cudowne ocalenie. A takim cudownym ocaleniem był - w oczach tubylców -
nasz powrót pomimo intensywnych opadów śniegu, lawin, mrozów, śpiących
niedźwiedzi, ciężkich plecaków, duchów z pobliskiego zamku Cetatea Colţului
i mimo kuszącego towarzystwa dwóch młodych kobiet, których posiadanie w takich
warunkach mogło skończyć się - zdaniem tychże tubylców - tragedią.
|
Piotr Szucki | 03.1993 |